czwartek, 22 listopada 2012

Rozdział 4 ''Mecz, "Ale dlaczego", niewygodne pytanie i pomoc''


            -Dobra, koniec rozmów. Zaczynamy!
Podziękowałam trenerowi w myślach i poszłam zagrywać. Zaserwowałam w sam narożnik. 1:0 dla nas. Serwuje ponownie na Piotrka, ale piłka ucieka mu i 2:0. teraz piłka poszła na Izę. Niedokładnie, ale jednak Pawłowi udało się wystawić do Ani, ale Igła obronił. Łukasz wystawił do mnie i piękny atak w 9 metr. Trzeci punkt dla  nas. Przy stanie 9:0 byłam zmęczona serwowaniem z wyskoku, więc zaserwowałam flotem na Anię, która dobrze przyjęła, piłka przez Pawła do Miśka, ale zablokował go Łukasz. Dopiero przy 13 punktach dla nas, oni zdobyli swój pierwszy. Jednak nie zdążyli uratować seta i wygraliśmy do 11. w drugim secie było trudniej. Weszła Agata, Lena, Maryś i Smerfetka. U Miśka weszli Seba, Daniel, Bąku i Karola. Jednak i tym razem wygraliśmy teraz do 20. Trzeci set padł łupem Miśka i reszty do 22. Czwarty set był najbardziej wyrównany ze wszystkich. Przy stanie 27:26 dla nas stało się coś strasznego. Nata po ataku źle wylądowała i zwijała się z bólu. Wszyscy się zbiegli. Niestety, był tylko fizjoterapeuta, więc podbiegła Monia.
-Odsuńcie się!
-Aaał!!! Bolii!! Monika, co mi jest?
-Nie ma na co czekać. Dzwonimy po karetkę.
-Co?!
-Natalia, nie bój się, Monia wie co robi.
Po kilku minutach karetka była już na miejscu.
-Trzymaj się!
-Dzięki - i odjechali.
-No to koniec na dzisiaj. Sylwio przyjdź do mnie jak się przebierzesz.
-Dobrze.
-Chodźcie, idziemy do pokoi.
-Anuś, idziesz już czy zaczekasz na mnie?
-Zaczekam na holu.
-Kasia chodź. Nic tu po nas.
-Ale dlaczego ona? Czemu to nie mogłam być ja?
-Widocznie tak musiało być. Tak jej nie pomożemy. Chodź, pójdziemy się przebrać, a potem pomyślimy.
-Ale... Ok.
-Anuś, chodź z nami na górę. A daj mi Beniuś.
-Yhy - i poszłyśmy we trzy do pokoju Kasi. Pierwsza do łazienki weszłam ja, a potem Kasia.
-Ej Kasia, chodź pójdziesz z nami.
-Chętnie bym poszła, ale trener się nie zgodzi.
-Skąd wiesz? Spytam się jego, czy możesz z nami iść, ok.?
-Dobra.
-Anuś zostań u Kasi. Ja pójdę z małą do trenera - i wyszłam. Zapukałam i weszłam.
-Trener chciał mnie widzieć.
-Tak Sylwio. Chciałem dać ci grafik. Chciałem jeszcze powiedzie, że nie musisz biegać z nami po lesie.
-Dobrze.
-A jak tam dziewczyny?
-Z Kasią jest źle. Obwinia się oto, co stało się Natalii. I chciałam właśnie trenera zapytać, czy mogłaby u mnie nocować? Jutro by przyszła razem ze mną.
-Dobrze. Ale powiedz jej, żeby się nie martwiła. Wszystko będzie dobrze.
-Dziękuje bardzo. Dobranoc trenerze.
-Dobranoc Sylwio - wróciłam do pokoju Kasi.
-Dobra spakuj się. Będziesz dziś nocować u nas.
-Dzięki.
-Mam pytanie.
-No?
-Wiesz gdzie jest tu szpital? Pojechałybyśmy do Natalii.
-Wiem. Chodźmy teraz!
-Nie. Teraz to my idziemy najpierw do nas, zjemy kolację i dopiero pójdziemy.
-No ok.
Poczekałyśmy chwilę na Kasię, by mogła się spakować, a gdy skończyła, wyszłyśmy z terenu ośrodka. Gdy byłyśmy już w domu, pokazałam Kasi pokój, a ona mi podziękowała.
-Syś, daj Berenikę i weź prysznic.
-Ej, aż tak ode mnie śmierdzi?
-Nie, nie. Po prostu chce się zająć małą, mogę?
-Jasne. Kochanie teraz pójdziesz do cioci Kasi, a mama pójdzie się umyć. Kasia, jak coś to zawołaj Anetę.
-Dobra, idź. Ciocia nie zrobi krzywdy, co Beniuś?
I poszłam do siebie po czyste ciuchy. Kiedy pod prysznic i odkręciłam wodę, zapomniałam na chwile o całym świecie. Kiedy wyszłam spod prysznica, wytarłam się, ubrałam i poszłam do pokoju. Nasłuchiwałam, czy mała nie płacze, ale nic nie było słychać, więc zeszłam na dół do kuchni. Kiedy zaczynałam robić kolacje, do kuchni weszła Anuś.
-Hej, chciałam cię przeprosić, że nie spytałam się ciebie o to, czy Kasia może do nas przyjść.
-Nie gniewam się. Przecież widziałam w jakim była stanie.
-A właśnie, jak się teraz czuje?
-Siedzi i bawi się z Beniuś, więc nie ma czasu, by o wszystkim myśleć. Pomóc ci kolacji?
-Tak. Mogłabyś pokroić pomidory i resztę warzyw?
-Zapiekanka będzie?
-No tak. Dobra, zabierajmy się za robotę, bo jeszcze musimy jechać dzisiaj do szpitala.
Kiedy wszystko pokroiłyśmy, wszystkie składniki nałożyłyśmy do naczynia żaroodpornego i włożyłyśmy do piekarnika. Nie zauważyłam nawet, kiedy Kasia z małą zeszła do kuchni.
-Co tak ładnie pachnie?
-Zapiekanka warzywna. A ty co, masz już dość?
-Nie. Poczułyśmy na górze, że coś ładnie pachnie to zeszłyśmy. Mała jest taka cudowna jak mamusia.
-No na pewno tego nie ma po ojcu.
-Syś, wiem, że nie powinnam pytać, ale kto jest ojcem Beni?
-Ale obiecaj, że zachowasz to dla siebie.
-Obiecuję.
-Dobra. Berenika to jest siatkarskie dziecko. Ja jak i jej ojciec gramy w siatkówkę. On wyjechał za granicę, by móc się rozwijać. Nie wie nic o małej. I chcę by tak zostało. Nie mamy ze sobą kontaktu. Jeśli bym go spotkała, to być może powiem mu, że ma córkę. Ale teraz nie chce już o tym rozmawiać. Smakowała zapiekanka?
-O tak. Była pyszna.
-Dobra, to zbieramy się do szpitala. Anuś idziesz z nami/
-Nie idźcie same.
-Jak chcesz. Kasia, weź coś na ręce i wychodzimy.
-Jasne.
-Ej, Syś! Zostaw małą lepiej ze mną. W szpitalu jest pełno zarazków. Jeszcze się rozchoruje.
-A nie jesteś zmęczona?
-Trochę, ale zaopiekuję się chrześnicą.
-Dobra. Kasia, schodź już!
-Idę.
-No to my wychodzimy. Będziemy gdzieś przed 10.
-Ok.
I wyszłyśmy. Okazało się, że od nas do szpitala jest jakieś 10 min drogi. Przed wejściem zadzwoniłam do Moni, gdzie są.
-Hej Monia! Co z Natą?
-Hej dziewczyny! Nata ma złamany w dwóch miejscach staw skokowy.
-O matko! Ile będzie musiała pauzować?
-Minimum półtora miesiąca, a potem jeszcze rehabilitacja.
-Czyli dopiero na sezon ligowy?
-Niestety.
-Czemu ona? Dlaczego to nie mogłam być ja?
-Kasia uspokój się. Musimy być twarde dla Naty. Możemy do niej wejść?
-Tak.
-Hej. Jak się czujesz?
-Hej. Dobrze. Dostaję środki przeciwbólowe, więc nie jest tak źle.
-A ile będziesz w szpitalu?
-Jakieś dwa dni na obserwacji. Ale nie rozmawiajmy o mnie, Syś, co u ciebie?
-Dobrze. Kasia śpi dzisiaj u nas. Zaopiekowała się dziś małą. Powiem ci, że będzie dobrą matką, ale to tajemnica, ciii…
-Ej, ja tu jestem.
-Dobra, my cię nie będziemy zamęczać, pójdziemy już.
-Ale przyjdziecie jutro do mnie?
-Jasne. Cześć.
-Pa, pa.
I wyszłyśmy z Sali. Monika była zmęczona już dzisiejszym dniem, tak jak zresztą wszyscy.
-Monia zbieraj swoje rzeczy, wracasz z nami.
-Ok.
Ubrałyśmy się w bluzy i wyszłyśmy na dwór. Kiedy byłyśmy w domu, Monia zrobiła się nagle blada jak ściana.
-Monia, dobrze się czujesz?
Nie zdążyła powiedzieć, bo upadła.

środa, 27 czerwca 2012

Rozdział 3 "Spotkanie, siłownia i hala"



            Weszłam i zobaczyłam, że do dziewczyn dołączyło kilku siatkarzy, którzy przyjechali na swoje zgrupowanie. Jednak największą atrakcją była Berenika, która chodziła od jednego wujka do drugiego.
-Hej! Jestem Sylwia, ale mówcie mi Syś.
-Hej! Ja jestem Piotrek, to Grucha, Szampon, a to Igła.
-Miło mi, ale możecie już mi oddać córkę-
-Córkę???
-No córkę. Beniuś, chodź do mamy.
-A tak właściwie, to dlaczego tu jesteś?
-A będę robić konkurencje Kasi, Nacie i Asi. A bo co?
-To będziemy się często widywać.
-Chyba niezbyt ja mieszkam tymczasowo jakieś 30 minut od ośrodka.
-A to szkoda.
-No wielka, ale za dwa tygodnie będę mieszkać tutaj.
-Oo, czyli jest i skierka nadziei?
-Nie iskierka, a ognisko.
I tak zaczęliśmy oglądać film. Wybraliśmy komedie, aby mała się nie bała. Po jakiś trzech filmach Bienia była zmęczona, więc zaczęłyśmy się zbierać do domu. Pożegnałyśmy się ze wszystkimi i poszłyśmy. Kiedy weszłyśmy do środka mała zaczęła płakać, ale ja już nie miałam siły, więc dziewczyny się nią zajęły, a ja poszłam do pokoju. Rzuciłam torbę obok łóżka, wzięłam piżamę i poszłam wziąć prysznic. Gdy wróciłam, Moni siedziała obok łóżeczka małej, która już spała. Podziękowałam jej za pomoc, a gdy wyszła, rzuciłam się na łóżko i zasnęłam. Obudził mnie płacz małej. Wzięłam ją na ręce i spojrzałam na zegarek. Było kilka minut po siódmej. Zeszłyśmy razem na dół do kuchni, gdzie siedziały już dziewczyny.
-Dobry śpiochu.
-Hej! Czemu mnie nie obudziłyście?
-Chciałyśmy, żebyś się wyspała. Masz tu śniadanie.
-Dzięki zaraz zjem, tylko zrobię kaszkę.
-Ja zrobię, a ty jedz, bo się jeszcze spóźnisz. Przy okazji, bierzesz małą ze sobą?
-Może popołudniu, a teraz by została z wami, co?
-Dobra, dobra nie pytaj się i tak byśmy zostały.
-Dzięki. To ja idę się szykować. - Poszłam na górę, zapakowałam strój z butami do torby i  przebrałam się w normalne ciuchy. Spojrzałam na zegarek. Było przed 9, więc zeszłam na dół i pożegnałam się z dziewczynami oraz Bereniką, bo już musiałam wychodzić. Kiedy byłam w połowie drogi, usłyszałam, że ktoś biegnie w moją stronę. Obróciłam się i zobaczyłam siatkarzy.
-No co tak słabo, tempo, tempo!
-Hej Syśka! Może  sama się przebiegniesz 10 km, co?
-Hej chłopaki! Ale ja mam dziś siłownię, więc nie mam jak.
-No i co. Załatwimy ci u trenera kilka kółeczek.
-Tak, tak Krzysiu. Dobra już was nie zatrzymuje. Bieg. Papa.
-Ja ci dam papa!
-Aaaa- ratunku!
-Dobra, dobra, tylko nie krzycz. I odbiegli, a ja poszłam sobie spokojnie. Gdy doszłam była 9:30, więc szybko poszłam do pokoju Kasi.
-Hej!
-Hej, wchodź! Łazienka wolna, idź się przebrać.
-Dzięki - powiedziałam. Po pięciu minutach byłam już gotowa do treningu. - Idziemy już?
-Jasne.
-Hej dziewczyny!
-Hej Syś, hej Kasiu!
Zaczęłam się rozciągać, tak jak reszta dziewczyn. Gdy przyszedł trener, poszłam na bieżnię. Przebiegłam 5km i podeszłam do sztangi. Mój rekord to 108 kg, więc zaczęłam od 80 kg. Trener się zdziwił, ale dla mnie łatwizna. Po dwóch godzina trener ogłosił koniec treningu. Porozciągałam się jeszcze trochę i poszłam z Kasią do pokoju. Przebrałam się, pożegnałam i wybiegłam, bo o 1 miałam być w domu. Po 15 minutach biegu byłam już w domu.
-Hej!
-Hej! Obiad masz na stole.
-Dzięki. Dacie mi tu małą?
-No niestety nie. Mała śpi, ale zaraz powinna się obudzić.
-Dziękuje, że nią zajęłyście. Nie wiem co bym was zrobiła.
-Ej! Byłyśmy, jesteśmy i zawsze będziemy trzymać się razem.
-Wiem, ale co by było…
-Stop! Zaraz się wszystkie rozmażemy.
-Idę na górę! Dziękuje za obiad.
-Nie ma za co.
Gdy weszłam do pokoju, zauważyłam, że Beniuś nie śpi, tylko bawi się swoimi zabawkami, ale kiedy mnie zauważyła, zaczęła się uśmiechać i wyciągać rączki. Wzięłam ją na ręce i położyłam się na łóżku. Zaczęłam się bawić moją twarzą, włosami, ale najbardziej spodobał się wisiorek od jej ojca, który nie wiedział nic o jej istnieniu. Wyjechał za granicę, by móc trenować w dobrym klubie siatkarskim. Nie zdziwię się, jeśli mała będzie mieć coś później wspólnego ze sportem. Bawiłyśmy się tak jeszcze trochę, gdy zadzwonił alarm w telefonie oznaczający, że czas się szykować. Wzięłam świeży strój i włożyłam go do torby. Poszłam jeszcze na dół po butelkę z wodą dla małej, i gdy wróciłam, dałam jej się napić. Kiedy skończyła, zawołałam Anuś.
-Anuś, ja już idę. Wy też się zbierajcie. Cześć kochanie.
-Zaraz wychodzimy. Nie martw się, dojdziemy tam do was.
-Dzięki, pa.
-Pa. – I wyszłam. Byłam już w środku hotelu, gdy ktoś na mnie wpadł.
-Ej, uważaj jak chodzisz.
-Przepraszam. Michał jestem, ale mów mi Misiek.
-Sylwia, ale mów Syś. Sorry, spieszę się.
-Dobra, nie zatrzymuje, do zobaczenia.
-Do zobaczenia – i pobiegłam do Kasi. Zapukałam.
-Hej, wchodź.
-Dzięki.
-Wiesz Igła się mnie o ciebie pytał, co mu zrobiłaś?
-Ja. Nic. Po prostu spotkaliśmy się dzisiaj rano w lesie. Dobra jestem gotowa, idziemy?
-Tak.
-Cześć wszystkim, znowu :D.
-Hej Syś, znowu :D.
-Dobra, zbiórka. Dzisiaj niespodzianka, gracie z chłopakami. Sylwia prowadzisz rozgrzewkę. Zaczynamy od 40 kółek.
-Ok.
-A gdzie jest Berenika? – zapytała się Nata.
-Dziewczyny się jeszcze szykowały jak wychodziłam.
-Nie gadać. Sylwia plus 5 kółek.
*W tym samym czasie*
-Chłopaki zagracie dziś z dziewczynami. A teraz rozgrzewka. 50 kółek.
-Trenerze gramy dziewczyny na chłopaków czy mieszane drużyny.
-Drużyny mieszane. A teraz Mariusz 20 pompek.
-Ale…
-Kolejne dwadzieścia. Coś jeszcze masz do dodania? – Pokiwał przecząco głową. – No ja myślę.
*U dziewczyn*
-30 pompek i kończymy.
-Dobra.
-Trenerze?
-Tak?
-Możemy już grać?
-Jeszcze chwilę, chłopcy zaraz przyjdą.
-Dobrze.
-To co robimy?
-Udajemy, że ćwiczy.
-Siema dziewczyny.
-No hej.
-Dobra, wybieramy składy. U chłopaków Piotrek, u nas Sylwia.
-Tak jest trenerze.
-Panie przodem.
-Kasia.
-Piotrek.
-Igła.
-Misiek.
-Szampon.
-Seba.
-Gosia.
-Paweł.
-Maryś.
-Daniel.
-Aniuś.
-Ania.
-Smerfetka.
-Iza.
-Lena.
-Karola.
-Agata.
-Bąku.
-Łukasz.
-Paulina.
-Nata.
-No dobra. Reszta będzie sędziami i komentatorami.
-A teraz wybierzcie kapitanów i pierwsze szóstki. – Na kapitana wybrano u nas mnie, a u Piotrka był Misiek. Nasza pierwsza szóstka to Gosia, Kasia, Nata, ja, Igła, Szampon i Łukasz. W drużynie przeciwnej byli Piotrek, Misiek, Paweł, Grucha, Ania, Iza i Paulina.
-Witamy wszystkich.
-Hej!
-No już myślałam, że nie przyjdziecie. Chłopaki to Anuś i Moni. A to moje oczko w głowie Berenika.
-Łał, jaka ładna dziewczynka.
-Po mamie.
-No i po tacie trochę też. Uśmiech, oczka, włosy.
-A kto jest jej ojcem?

sobota, 2 czerwca 2012

Rozdział 2 "Wojskowe zakupy, super impra i decyzja''



           Wstałam dzisiaj później, bo mała się dopiero obudziła. Poszłam do kuchni, zrobiłam jej kaszkę i wróciłam z butelką w ręce. Ładnie zjadła i poszłyśmy na dół zrobić śniadanie. Kiedy już skończyłam, wzięłam małą na ręce i poszłyśmy do Moni.
- Ciotka, złaś z łóżka!!!
-Dzień dobry! Cóż za miłe powitanie.
-No, się wie. We? zajmij się małą, a ja idę obudzić Anuś.
-Ok.
Nie mogłam się oprzeć, by nie zrobić jej jakiegoś kawału. Więc wzięłam kubek, nalałam wody i poszłam do jej pokoju. Jak słodko śpi.
-Aaaaa!
-Witaj słoneczko ty moje! Zapraszam na śniadanie.
-Ja ci zaraz dam słoneczko!
-Yyy... Mówiłam już, że kawa stygnie?
-A co mnie tam… Chodźmy na śniadanie!
Kiedy weszłyśmy do kuchni, Beniuś malowała ciocię masłem.
-Muszę wam co? powiedzieć. Wczoraj, gdy już poszłyście, trener zaproponował mi dołączenie do kadry? A co wy o tym myślicie?
-Wiesz, to super, ale co z małą?
-Pojechałaby wtedy ze mną.
-No a kto by się nią zajmował?
-Mogę którąś z was zabrać. Ale nie wiem czy obie też.
-Wiesz co ja ci powiem? Zgódź się. Taka szansa jest jak jedna miliarda.
-Moni ma rację. Zgódź się.
-Ok. Ale to nie koniec z rewelacjami. Zaprosiłam dziewczyny z kadry na popołudnie do nas.
-Super.
-No.
-Ja bym poszła z małą do sklepu zrobić ‘’wojskowe zakupy’’, a potem byśmy je zgarnęły i przyszły tu.
-No ok. To my trochę posprzątamy, co nie?
-Jasne.
Skończyłyśmy śniadanie i poszłyśmy do siebie. Przebrałam małą i siebie, a około 11 wyszłyśmy na zakupy.
-Dzień dobry.
-O, dzień dobry kochanie. A co to za słodkie dziecko?
-A to jest moja córeczka Berenika. Mogłaby pani się nią zająć chwilkę, a ja bym zrobiła zakupy?
-Jasne. Daj mi ją tu.
Poszłam, więc w półki. Włożyłam do koszyka wszystko, co miałam kupić. Gdy podeszłam do kasy, mała zaczęła wyciągać do mnie rączki, więc wzięłam ją na ręce.
-Znowu widzę wojskowe zakupy.
-No tak. Mamy dzisiaj gości. Ile płacę?
-52,70zł.
-Proszę. Dziękuję za opiekę nad małą.
-Ależ nie ma za co. To jest takie cudowne dziecko.
-Do widzenia.
-Do widzenia. Wpadaj częściej z małą.
-Będę pamiętać.- i wyszłyśmy ze sklepu. Po jakiś 10 minutach byłyśmy już koło ośrodka. Przywitałam się z ochraniarzem, który od razu nas wpuścił. Weszłam do hotelu, gdzie na czekała na mnie Kasia.
-Hej!
-Cześć!
-Co tam?
-Nic. Idziemy?
-Moment, dziewczyny zaraz przyjdą.
-Ok.
Poczekałyśmy na nie razem przed hotelem.
-Hej! Chodźcie, idziemy do mnie.
-Hej! Dobra.
-Ej Sylwia! A długo się do ciebie idzie?
-Z pół godziny. A co?
-Bo musimy wrócić przed północą.
-Coś mi się wydaje, że tak szybko nie wrócicie. Dziewczyny pewnie już coś wykombinowały.
-No to wrócimy przed 5, żeby trener nas nie zauważył.
-Zapraszam do naszego apartamentu. xD
-Dzięki.
-Hej.
-Hej laski! To co robimy?
-Dziewczyny rozgośćcie się w salonie. Pójdę przebrać małą.
-Ok. Nie martw się niczym.
-Przy tych dwóch jest się czym martwić.
-Ej! Ale to prawda.
-Anuś mam prośbę. Zrób kaszkę chrześnicy.
-Już robię.
Poszłam na górę na kilka minut. Przebrałam małą i siebie, a potem wróciłyśmy do salonu. Dziewczyny śmiały się jak nie wiem co, ale nie to mnie zadziwiło. Stolik aż uginał się od alkoholu.
-Mnie tu nie było dwie godziny, a wy wyjęłyście już połowę zapasów – dziewczyny z kadry aż się zachysły.
-To jest połowa na was trzy?
-Nie wszystko. Pięć dni przed naszym wyjazdem ma przyjechać część dziewczyn ode mnie z zespołu. Ale widzę, że Anuś z Moni mają kasę, by potem dokupić.
-No oczywiście. A co ty myślałaś?
-Nie, nic. Dobra, co wymyśliłyście?
-Zaraz zobaczysz – dzwonek do drzwi – o już są! Hej, wchodźcie. Dziewczyny, Syś to moi kumple z klasy. Mario, Szaber i Chrzest. Chłopaki to Syś, Moni i dziewczyny z kadry siatkówki. No to co, zaczynamy imprezę?
-Jasne. Tylko pójdę do małej, bo się chyba obudziła.
Poszłam do pokoju. Nie myliłam się. Wzięłam ją na ręce, chwile uspokoiłam i zeszłyśmy na dół.
-O chłopaki! A to moja chrześnica – Berenika.
-Jaka słodka.
-No wiem, przecież to moja córka. Mała idziesz poznać ciocie?
-Ta.
Oddałam ją Gosi, a sama podeszłam do chłopaków. Zaczęłam z nimi rozmawiać, co chcą teraz robić. Oni także mnie oto wypytali, ale także o Berenikę. Opowiedzieliśmy sobie też trochę o sobie, a potem poszłam do dziewczyn i do małej. Okazało się, że mała była atrakcją imprezy. Było już późno, więc poszłam zrobić małej kaszkę. Wróciłam do salonu, wzięłam małą na ręce i powiedziałam Moni, żeby przyniosła butelkę na górę. Po 5 minutach mała już jadła. Kiedy usnęła, poczekałam jeszcze kilka minut, by się zaspała i wróciłam na dół. Oj, ja nie wiem jak będą to jutro przechodzić, ale wiem jedno. Główka będzie boooleć. Dochodziła 1, więc coś trzeba było zrobić z towarzystwem. Gosia, Kasia, Nata i Ania były jeszcze wstanie normalnie chodzić, więc pokładliśmy wszystkich w salonie i wolnym pokoju, a Anuś u siebie. Moni poszła spać już wcześniej. Ja z dziewczynami poszłam do mnie. Rzuciłyśmy się na łóżko i od razu zasnęłyśmy. Obudził mnie płacz małej. Wzięłam ją na ręce, uspokoiłam chwile i wzięłam telefon do ręki, by zobaczyć godzinę. O kurde, 4:40!
-Dziewczyny wstawajcie! Jest za 20 piąta!
-Która??? Wstajemy, GO, GO, trener wstanie za pół godziny.
-Idę obudzić dziewczyny, a wy macie tu na chwile małą.
Wzięłam swój gwizdek i poszłam do pokoju, a potem do salonu.
-Wstawać, wstawać macie niecałe 20 minut, by dotrzeć do ośrodka.
Kiedy to usłyszały od razu się ruszyły. Poszłam do kuchni wstawić wodę i pobiegłam po małą i jej butelkę do siebie.
-Dzięki, że przyszłyście i teraz za opiekę nad Beniuś.
-Nie ma za co. Przyjdźcie do nas dzisiaj.
-Zobaczę, czy ściągnę je z łóżek.
-Dobra, to my spadamy. Do dzisiaj.
-Do dzisiaj.
I wybiegły. Zrobiłam kaszkę Beniuś, którą zjadła. Około 9 obudziłam dziewczyny i chłopaków. Zrobiliśmy śniadanie, zjedliśmy je i pożegnaliśmy chłopaków, bo musieli dzisiaj być jeszcze w pracy. Posprzątałyśmy po imprezie i już było przed dwunastą, więc zaczęłam robić obiad. Zrobiłam zupę pomidorową, a na drugie ryba po szwedzku z ryżem i sałatką z kapusty. Zjadłyśmy, a dziewczyny posprzątały. Ja poszłam przebrać małą i spakować torbę. W pewnej chwili zadzwonił  mój telefon. <<Mamuś :* dzwoni>>. Odebrałam.
-Cześć Mamuś!
-Hej słonce! Co tam porabiacie?
-A przebrałam małą, bo idziemy zaraz z dziewczynami do koleżanek. A co u ciebie mamo się dzieje?
-U mnie nic ciekawego, wracam z pracy, właśnie jestem w parku.
-Mamo, mam do ciebie pytanie, ale najpierw usiądź.
-No siedzę. Co to za pytanie?
-Dostałam propozycję od trenera polskiej kadry siatkówki, grałam kiedyś u nich. Chce mnie u siebie na igrzyskach. Mogę wziąć małą i kogoś do opieki nad nią, ale nie wiem, czy przyjąć propozycję. Co o tym myślisz?
-Ja chcę dla ciebie jak najlepiej. Jeśli chcesz jechać, to jedź. Nic ani nikt cię nie zatrzymuje. Spełniaj swoje marzenia.
-Dzięki mamuś! Zawsze mogę na ciebie liczyć.
-Mam pytanie. Te koleżanki to kadra, tak?
-No tak. Mamuś ja już kończę, bo mała jest głodna.
-Ucałuj i uściskaj ją mocno babci. Pa, pa słońce.
-Pa mamuś.
Nie chciałam już dłużej siedzieć w domu, więc zawołałam dziewczyny i wyszłyśmy. Po pół godzinie byliśmy już pod ośrodkiem. Przywitałam się z ochroniarzem i weszłyśmy do środka. Tam czekały na nas Kasia z Gosią i Natą. Przywitałyśmy się i poszłyśmy na świetlicę, gdzie była reszta dziewczyn. Siedziały ze swoimi znajomymi – butelkami wody. Na stole stały słodycze i różne napoje. Miałyśmy oglądać filmy.
-Kasia zaprowadziłabyś mnie do trenera?
-Jasne, chodź.
Zeszłyśmy dwa piętra niżej do pokoju nr 103. Zapukałam.
-Proszę.
-Dzień dobry.
-A dzień dobry Sylwio. Co cię do mnie sprowadza?
-No bo ja się zdecydowałam. Chcę tu trenować.
-Tak? No to witaj w zespole Sylwio!
-Mam jedno pytanie. Czy gdybym pojechała na igrzyska, mogłabym zabrać obie przyjaciółki?
-Oczywiście. Nie ma żadnego problemu.
-Dziękuje! A kiedy miałabym się stawić, jak wyjadę do domu?
-Powiedzmy dwa dni.
-Dobrze. Jeszcze raz dziękuje.
-Do zobaczenia jutro o 10 na siłowni, a potem o 15 na hali.
-Będę. Do widzenia.
I wyszłam. Poszłam z powrotem do dziewczyn do świetlicy.

wtorek, 24 kwietnia 2012

Rozdział 1 "Niesamowite spotkanie, MVP i propozycja"


            Obudził mnie płacz córki, która była głodna. Uspokoiłam ją chwile, a potem pobiegłam zrobić butelkę. Dałam jej jeść, poczekałam jak uśnie i sama położyłam, by móc dalej pospać. Około siódmej był koniec mojego snu. Wzięłam małą do kuchni, zrobiłam jej kaszkę, a sobie i dziewczynom kanapki. Kiedy mała skończyła jeść, wzięłam ją na ręce i poszłyśmy do Anuś. Posadziłam małą na fotelu, a sama poszłam obudzić moją przyjaciółkę.
-Wstawaj. Chrześnica twoja już nie śpi od dwóch godzin, a ty co, jeszcze w łóżku.
-Nie.
-Jak chcesz, ale kawa ci wystygnie.
-Już wstaję!
-No ja myślę. Przypilnuj mi córkę. Idę obudzić Moni.
-Ok.
Poszłam do pokoju Moni, ale ona już nie spała. No tak, Berenika urządziła mały koncert rano.
-Wstawaj! Gramy!
-Co?!
-No dobry.
-Ach, no dobry.
-Chodź na śniadanie.
-Dobra.
I zeszłyśmy do kuchni, gdzie Anuś już pałaszowała moje kanapki.
-Tylko zostaw Moni, głodomorze!
-Ej! A ty nie będziesz jesz?
-Nie, już jadłam – odpowiedziałam – za godzinę wychodzimy się przejść. Oki?
-Jasne.
Jak powiedziałam tak też zrobiłyśmy. Wczoraj, gdy wychodziłam ze sklepu widziałam plac zabaw, więc Beniuś będzie się mogła wybawić. Spakowałam do torby wszystkie potrzebne rzeczy i przebrałam małą. Wyszłyśmy z dziewczynami ok. dziewiątej. Chodź było wcześnie, to słońce już mocno przygrzewało. Szłyśmy powoli i napawałyśmy się zapachem świeżego powietrza. W pewnym momencie zobaczyłyśmy biegnące siatkarki. Gdy dobiegły do nas, stanęły i zaczęły zaczepiać małą. Jej to pasowało, tak jak i mnie.
-Cześć, jestem Kasią – przedstawiła się jedna z nich – a to jest Gosia, Maryś, Ania, Mila, Ania i Mariola.
-Hej,  ja jestem Sylwia, a to Monika i Aneta.
-A twoja siostra?
-Córeczka. Berenika.
-Bardzo ładne imię – odpowiedziała Gosia – Masz nie złą figurę.
-Dzięki. Trenuję siatkówkę.
-O super. A może chciałabyś dzisiaj czy jutro potrenować? Trener na pewno się zgodzi.
-Nie wiem.
-No zgódź się.
-No okey. To o której macie popołudniowy trening.
-O trzeciej. Przyjdźcie razem.
-Gdzieś bym śmiała nie! Dobra, a teraz już nie zatrzymujemy. Do zobaczenia!
-Pa!
No i tak miałyśmy już zapluwane popołudnie. Na placu zabaw Beniuś biegała jak szalona. Szczególnie spodobała się jej zjeżdżalnia. Około 12 wróciłyśmy do domu. Zjadłyśmy obiad, odpoczęłyśmy, a o 2 zaczęłyśmy się powoli zbierać. Spakowałam do swojej torby wodę i strój do przebrania. Dziesięć minut później byłyśmy już w drodze do ośrodka. Kiedy doszłyśmy, powiedziałyśmy ochroniarzowi, że jesteśmy tu, bo zaprosiły nas dziewczyny z reprezentacji. Uśmiechnął się i wpuścił na teren ośrodka. A przed hotelem czekała na nas Kasia.
-Hej!
-Hej!
-Mogłabym się gdzieś przebrać?
-Jasne! Chodź za mną – i poszłyśmy za Kasią do jej pokoju.
-Dobra, jestem gotowa – powiedziałam po pięciu minutach. – Chodź kochanie do mamy.
-Fajny masz strój. Nie wiedziałam, że ktoś tu jest z Wawy.
-A widzisz, jednak masz w naszym rodzinnym mieście konkurencję. ;-D
-Dobra. Chodźmy, bo się spóźnimy.
-Ok.
-Dzień dobry – przywitałam się z trenerem, kiedy byłyśmy już na hali.
-O witaj Sylwio! Jaką masz śliczną córeczkę.
-Dziękuje.
-Dobra, ale już zaczynamy, więc oddaj ją koleżankom.
-No córuś idź do chrzestnej.
I zaczęłyśmy trening. Najpierw rozgrzewka, potem odbijanie piłek w parach, aż w końcu mecz.
-Ach Sylwio! Zapomniałem się spytać, na jakiej pozycji grasz?
-Atakująca.
-No to tak. Sylwia i Kasia wybieracie składy.
U Kasi była Ania, Maryś, Kasia, Mariola, Milena, Aga i Kasia. U mnie za to była Gosia, Ania, Asia, Karola, Agata, Paulina i Natalia. Ustawiłyśmy się na pozycjach i zaczęłyśmy mecz. Zaczyna Kasia. Zaserwowała wprost na Anię, ale przyjęła to dobrze, wprost do Natalii, a ona wystawiła do mnie i piękny atak w 9 metr. 1:0 dla nas. Poszłam na zagrywkę i zadziwiłam wszystkich, że zaserwowałam flotem na Mariolę, która tego nie przyjęła i już było 2:0. Pierwszy set padł łupem naszej drużyny, którego wygrałyśmy do 19. W drugim secie nie było łatwo tak łatwo, jednak także go wygrałyśmy, tym razem do 22. W trzecim secie weszła za mnie Karola, bo się zmęczyłam, ale przy stanie 13:10 dla drużyny przeciwnej weszłam znowu na boisko. Ten set nie był łatwy. Było 27:28 dla nas, gdy serwowała Gosia. Ja stałam pod siatką. Piłka została zaserwowana na Milenę, ale dobre przyjęcie i dokładna piłka do Agi, a ona do Kasi. Skacze sama i… blok! Nikt nie broni. Koniec meczu. Wygrałyśmy 3:0, a ja zostałam wybrana MVP treningu.
-Sylwia, jesteś niezła, nie chciałabyś może dołączyć do nas?
-Chciałabym, ale mam przecież Berenikę, muszę się nią zajmować jak przystało na matkę.
-Z tym nie ma problemu, może z nami lecieć, jeśli tylko się zgodzisz?
-A kto by się nią zajmował podczas meczy i treningów?
-Twoja koleżanka może lecieć z nami. Zawsze się coś wymyśli. No to jak, zgadasz się?
-Muszę to przemyśleć. Może przyszłabym tu jutro lub za kilka dni?
-Oczywiście, to poważna decyzja, ale możesz dać odpowiedź jak najszybciej?
-Jasne.
-No to dobrze, na dzisiaj koniec. Możecie iść do pokoi.
-Gratulacje! Chodź przebierzesz się u mnie w pokoju.
-Okey – powiedziałam i poszłyśmy do niej.
-Kasia?
-No.
-Jakie jutro macie treningi?
-Siłownia, a potem mamy wolne, bo jutro sobota, a co?
-A bo pomyślałam, że wpadłyście by do nas?
-No ok. Ale jak do was trafimy?
-Muszę iść jutro po zakupy, więc jak będę wracać to zakręcę, bo mam po drodze.
-Ok. Powiem dziewczynom.
-Dobra. No to do jutra.
-Do jutra.
I poszłam już sama, bo zaczynało się zimno robić, więc dziewczyny poszły z małą wcześniej. Kiedy weszłam do nas do domu, nie marzyłam o niczym innym, jak o prysznicu i swoim łóżku. Moni powiedziała, że Beniuś już śpi. Podziękowałam jej za opiekę nad małą i poszłam pod prysznic. Zastanawiałam się, co by było, gdybym się zgodziła na propozycję trenera. Jednak już o tym nie myślałam o tym, bo byłam tak zmęczona, iż ledwo się położyłam, a już spałam.

piątek, 20 kwietnia 2012

Prolog "Każda historia ma swój początek"


20 czerwca 2008
-Nareszcie koniec szkoły! – tylko to dziś się liczyło dla Moniki i reszty klasy. Nawet Sylwia się cieszyła, choć zaraz będzie musiała biec do domu zmienić matkę, bo jej roczna córeczka Berenika się rozchorowała. Jednak może jeszcze trochę porozmawiać ze swoją przyjaciółką Moniką. Znają się odkąd urodziły, ten sam szpital, to samo podwórko, te same szkoły. Wszyscy czekali, kiedy dostaną świadectwa i będą mogli pójść, choć będą za sobą tęsknić. Dziewczyny ukończyły szkołę z dobrymi średnimi. Teraz czekały dobre studia: Sylwię fizjoterapia, Monikę medycyna, a Anetę dziennikarstwo. Po kilku minutach mogli już pójść do domów. Syś biegła z Anetą, która powiedziała, że musi odwiedzić swoją chrześnicę. Gdy dobiegły do domu, zobaczyły, że stoi tam samochód ojca Syśki. Weszły do środka, choć obie dobrze wiedziały, że ojciec przyjeżdża tylko wtedy, gdy coś się stanie. I tym razem nie było inaczej. Okazało się, że przyjechał po to, by zaproponować wakacje Sysi, Beniusi oraz jej przyjaciółką. Mogły wybrać, gdzie pojadą, czy do Spały, czy do Białych Traw. Oczywiście, że decyzja została podjęta  od razu, że jadą do Spały. Miały jechać na trzy tygodnie.
Kilka dni później
-Ale tu fajnie – powiedziały Monika, Sylwia i Aneta jednocześnie.
-Mam nadzieję, że spodoba wam się ogród – i już ich nie było
-Super.
-Cudo.
-Łał.
-Mama.
No tak. Przecież Beniuś cały czas była na u mnie na rękach.
-Anuś zostań z małą, a my pomożemy tacie Syś – powiedziała Moni.
-Dobra – odpowiedziała. Oddałam córę na ręce przyjaciółki i pobiegłyśmy do mojego taty. Uśmiechnął się, bo wiedział, że to dla mnie super przeżycie. Tak dawno nie byłam na wakacjach. Wzięłyśmy swoje torby, a tata wziął torby i wózek wnuczki. Zanieśliśmy rzeczy do pokoi. Szkoda, że tata nie mógł zostać na dłużej, ale jutro musiał być w pracy, więc posiedział z nami chwilę, a później wsiadł w samochód i odjechał. Pomachałyśmy mu wszystkie, a potem, gdyż było jeszcze wcześnie, poszłyśmy się przejść z małą na spacer. Słońce dziś świeciło mocno, więc mogłyśmy przyszaleć z czasem spaceru. Wróciłyśmy dopiero po dwóch godzinach.  Mała była wykończona, więc położyłam ją spać i poszłyśmy do pokoju Moni.
-Wiecie co, ja pójdę zobaczyć, gdzie tu jest jakiś sklep, bo lodówka jest pusta i jutro z głodu umrzemy – powiedziałam.
-No racja! To teraz ja zostanę z małą, gdyby się obudziła.
-Dzięki. Anuś idź się ubrać, bo zimno się robi. Ja też po coś pójdę na ręce. Będziemy maks za dwie godziny. Anuś, no chodź!
-To do zora!
-Ej!
-No co?
-Pstro! Wiesz? :P
-Chodź – powiedziała Anuś i wyszłyśmy.
Szłyśmy już dobre pół godziny, kiedy zobaczyłyśmy wielką tablicę z napisem „Ośrodek Przygotowań Olimpijskich w Spale”. Z tego co pamiętałam były tam teraz na zgrupowaniu siatkarki reprezentacji. Pomyślałam, że może je spotkamy. Ale nie myślałam dłużej, bo nadal jeszcze nie znalazłyśmy sklepu. Dopiero kilka minut później zobaczyłyśmy sklep. Weszłyśmy do środka i zrobiłyśmy zakupy na dwa dni, chociaż sprzedawczyni powiedziała, że te zakupy to dla armii robimy. Zaśmiałyśmy się, zapłaciłyśmy i wręcz wybiegłyśmy ze sklepu, bo było już późno. Ale nawet wyrobiłyśmy się w dwie godziny. Moni jak nas zobaczyła, powiedziała, że my to kupiłyśmy dla jakiejś armii. A my, gdy tylko to usłyszałyśmy, zaczęłyśmy się śmiać. Moni nie wiedziała o co chodzi, ale wytłumaczyłam jej, że to samo powiedziała nam sprzedawczyni w sklepie. Wtedy to już wszystkie zaczęłyśmy się śmiać. Po chwili usłyszałam płacz małej, więc do niej poszłam. Okazało się, że mała jest głodna, więc zawołałam do dziewczyn, żeby zrobiły je kaszkę. Po pięciu minutach przyszła z butelką Anuś i powiedziała, że w torebce od kaszki świecą pustki. Przypomniałam sobie, że sklep jest jeszcze czynny przez jakieś 40 minut.
-Anuś pójdziesz do sklepu czy zostaniesz z małą?
-Wiesz co, ja bym wolała zostać.
-Dobra, to masz tu butelkę i daj tyle, żeby starczyło dopóki nie wrócę.
-Ok, ok, ale idź już, bo sklep zamkną.
-Kochana jesteś.
-Idź!
-No już idę, idę.
Wzięłam portfel i sweter, i wręcz przebiegłam drogę do sklepu. Byłam cztery minuty przed zamknięciem.
-Niech pani chwile poczeka, ja tylko po kaszkę, bo się skończyła.
-Spokojnie, zaczekam – odpowiedziała – A wiesz nie wyglądasz jakbyś urodziła.
-Wiem, trenuję siatkówkę, ile płacę?
-Razem będzie dwadzieścia złotych, ale dla pani mam zniżkę dla setnego klienta tego dnia, więc 13,70 złotych.
-Proszę reszty nie trzeba – powiedziałam dając banknot 20 złotowy.
-Ależ trzeba! Niech pani kupi córce coś dobrego.
-Dziękuję, dobranoc.
-Dobranoc.
Wyszłam i pobiegłam sobie trochę truchtem, więc w domu byłam po pół godzinie. Anuś mi powiedziała, że Beniuś smacznie sobie śpi. Podziękowałam jej za opiekę. Po chwili przyszła do nas Monika i zaproponowała nam babski wieczór. Także tego wieczoru poszły dwie butelki wina. Przyszłam do siebie do pokoju około drugiej. Poszłam do łazienki, wzięłam prysznic, a gdy wróciłam do padłam na łóżko i odleciałam do krainy Morfeusza. Śniło mi się, że jestem tu znowu, tylko tym razem, by reprezentować nasz kraj, co jest nie możliwe, po tym jak urodziła się Benia. Nigdy jednak nie będę żałować, że to zrobiłam.

czwartek, 19 kwietnia 2012

Bohaterowie


Sylwia Gryś (20)
Siatkarka.Matka rocznej Bereniki.
Najlepsza przyjaciółka Moniki i Anety.
Czy spełni swoje marzenia?


Monika Graczykowska(20)
Studentka drugiego roku  medycyny.
Najlepsza przyjaciółka Sylwii i Anety.
Czy odnajdzie się w nowej roli?


Aneta Malinowska(21)
Studentka trzeciego roku dziennikarstwa.
Najlepsza przyjaciółka Sylwii i Anety.
Czy znajdzie swoją miłość?


Berenika Gryś(1)
Córka Sylwii i chrześnica Anety.
Oczko w głowie swoich dziadków.
Czy pozna kiedyś swojego ojca?

 






 


Katarzyna Skowrońska-Dolata, Mariola Zenik, Katarzyna Gajgał,
Małgorzata Glinka - Mogentale, Anna Barańska, Maria Liktoras, Agnieszka Bednarek - Kasza,
Anna Podolec, Milena Sadurek, Katarzyna Skorupa, Joanna Kaczor, Natalia Bamber,
Karolina Ciaszkiewicz, Agata Sawicka, Paulina Maj