wtorek, 24 kwietnia 2012

Rozdział 1 "Niesamowite spotkanie, MVP i propozycja"


            Obudził mnie płacz córki, która była głodna. Uspokoiłam ją chwile, a potem pobiegłam zrobić butelkę. Dałam jej jeść, poczekałam jak uśnie i sama położyłam, by móc dalej pospać. Około siódmej był koniec mojego snu. Wzięłam małą do kuchni, zrobiłam jej kaszkę, a sobie i dziewczynom kanapki. Kiedy mała skończyła jeść, wzięłam ją na ręce i poszłyśmy do Anuś. Posadziłam małą na fotelu, a sama poszłam obudzić moją przyjaciółkę.
-Wstawaj. Chrześnica twoja już nie śpi od dwóch godzin, a ty co, jeszcze w łóżku.
-Nie.
-Jak chcesz, ale kawa ci wystygnie.
-Już wstaję!
-No ja myślę. Przypilnuj mi córkę. Idę obudzić Moni.
-Ok.
Poszłam do pokoju Moni, ale ona już nie spała. No tak, Berenika urządziła mały koncert rano.
-Wstawaj! Gramy!
-Co?!
-No dobry.
-Ach, no dobry.
-Chodź na śniadanie.
-Dobra.
I zeszłyśmy do kuchni, gdzie Anuś już pałaszowała moje kanapki.
-Tylko zostaw Moni, głodomorze!
-Ej! A ty nie będziesz jesz?
-Nie, już jadłam – odpowiedziałam – za godzinę wychodzimy się przejść. Oki?
-Jasne.
Jak powiedziałam tak też zrobiłyśmy. Wczoraj, gdy wychodziłam ze sklepu widziałam plac zabaw, więc Beniuś będzie się mogła wybawić. Spakowałam do torby wszystkie potrzebne rzeczy i przebrałam małą. Wyszłyśmy z dziewczynami ok. dziewiątej. Chodź było wcześnie, to słońce już mocno przygrzewało. Szłyśmy powoli i napawałyśmy się zapachem świeżego powietrza. W pewnym momencie zobaczyłyśmy biegnące siatkarki. Gdy dobiegły do nas, stanęły i zaczęły zaczepiać małą. Jej to pasowało, tak jak i mnie.
-Cześć, jestem Kasią – przedstawiła się jedna z nich – a to jest Gosia, Maryś, Ania, Mila, Ania i Mariola.
-Hej,  ja jestem Sylwia, a to Monika i Aneta.
-A twoja siostra?
-Córeczka. Berenika.
-Bardzo ładne imię – odpowiedziała Gosia – Masz nie złą figurę.
-Dzięki. Trenuję siatkówkę.
-O super. A może chciałabyś dzisiaj czy jutro potrenować? Trener na pewno się zgodzi.
-Nie wiem.
-No zgódź się.
-No okey. To o której macie popołudniowy trening.
-O trzeciej. Przyjdźcie razem.
-Gdzieś bym śmiała nie! Dobra, a teraz już nie zatrzymujemy. Do zobaczenia!
-Pa!
No i tak miałyśmy już zapluwane popołudnie. Na placu zabaw Beniuś biegała jak szalona. Szczególnie spodobała się jej zjeżdżalnia. Około 12 wróciłyśmy do domu. Zjadłyśmy obiad, odpoczęłyśmy, a o 2 zaczęłyśmy się powoli zbierać. Spakowałam do swojej torby wodę i strój do przebrania. Dziesięć minut później byłyśmy już w drodze do ośrodka. Kiedy doszłyśmy, powiedziałyśmy ochroniarzowi, że jesteśmy tu, bo zaprosiły nas dziewczyny z reprezentacji. Uśmiechnął się i wpuścił na teren ośrodka. A przed hotelem czekała na nas Kasia.
-Hej!
-Hej!
-Mogłabym się gdzieś przebrać?
-Jasne! Chodź za mną – i poszłyśmy za Kasią do jej pokoju.
-Dobra, jestem gotowa – powiedziałam po pięciu minutach. – Chodź kochanie do mamy.
-Fajny masz strój. Nie wiedziałam, że ktoś tu jest z Wawy.
-A widzisz, jednak masz w naszym rodzinnym mieście konkurencję. ;-D
-Dobra. Chodźmy, bo się spóźnimy.
-Ok.
-Dzień dobry – przywitałam się z trenerem, kiedy byłyśmy już na hali.
-O witaj Sylwio! Jaką masz śliczną córeczkę.
-Dziękuje.
-Dobra, ale już zaczynamy, więc oddaj ją koleżankom.
-No córuś idź do chrzestnej.
I zaczęłyśmy trening. Najpierw rozgrzewka, potem odbijanie piłek w parach, aż w końcu mecz.
-Ach Sylwio! Zapomniałem się spytać, na jakiej pozycji grasz?
-Atakująca.
-No to tak. Sylwia i Kasia wybieracie składy.
U Kasi była Ania, Maryś, Kasia, Mariola, Milena, Aga i Kasia. U mnie za to była Gosia, Ania, Asia, Karola, Agata, Paulina i Natalia. Ustawiłyśmy się na pozycjach i zaczęłyśmy mecz. Zaczyna Kasia. Zaserwowała wprost na Anię, ale przyjęła to dobrze, wprost do Natalii, a ona wystawiła do mnie i piękny atak w 9 metr. 1:0 dla nas. Poszłam na zagrywkę i zadziwiłam wszystkich, że zaserwowałam flotem na Mariolę, która tego nie przyjęła i już było 2:0. Pierwszy set padł łupem naszej drużyny, którego wygrałyśmy do 19. W drugim secie nie było łatwo tak łatwo, jednak także go wygrałyśmy, tym razem do 22. W trzecim secie weszła za mnie Karola, bo się zmęczyłam, ale przy stanie 13:10 dla drużyny przeciwnej weszłam znowu na boisko. Ten set nie był łatwy. Było 27:28 dla nas, gdy serwowała Gosia. Ja stałam pod siatką. Piłka została zaserwowana na Milenę, ale dobre przyjęcie i dokładna piłka do Agi, a ona do Kasi. Skacze sama i… blok! Nikt nie broni. Koniec meczu. Wygrałyśmy 3:0, a ja zostałam wybrana MVP treningu.
-Sylwia, jesteś niezła, nie chciałabyś może dołączyć do nas?
-Chciałabym, ale mam przecież Berenikę, muszę się nią zajmować jak przystało na matkę.
-Z tym nie ma problemu, może z nami lecieć, jeśli tylko się zgodzisz?
-A kto by się nią zajmował podczas meczy i treningów?
-Twoja koleżanka może lecieć z nami. Zawsze się coś wymyśli. No to jak, zgadasz się?
-Muszę to przemyśleć. Może przyszłabym tu jutro lub za kilka dni?
-Oczywiście, to poważna decyzja, ale możesz dać odpowiedź jak najszybciej?
-Jasne.
-No to dobrze, na dzisiaj koniec. Możecie iść do pokoi.
-Gratulacje! Chodź przebierzesz się u mnie w pokoju.
-Okey – powiedziałam i poszłyśmy do niej.
-Kasia?
-No.
-Jakie jutro macie treningi?
-Siłownia, a potem mamy wolne, bo jutro sobota, a co?
-A bo pomyślałam, że wpadłyście by do nas?
-No ok. Ale jak do was trafimy?
-Muszę iść jutro po zakupy, więc jak będę wracać to zakręcę, bo mam po drodze.
-Ok. Powiem dziewczynom.
-Dobra. No to do jutra.
-Do jutra.
I poszłam już sama, bo zaczynało się zimno robić, więc dziewczyny poszły z małą wcześniej. Kiedy weszłam do nas do domu, nie marzyłam o niczym innym, jak o prysznicu i swoim łóżku. Moni powiedziała, że Beniuś już śpi. Podziękowałam jej za opiekę nad małą i poszłam pod prysznic. Zastanawiałam się, co by było, gdybym się zgodziła na propozycję trenera. Jednak już o tym nie myślałam o tym, bo byłam tak zmęczona, iż ledwo się położyłam, a już spałam.

piątek, 20 kwietnia 2012

Prolog "Każda historia ma swój początek"


20 czerwca 2008
-Nareszcie koniec szkoły! – tylko to dziś się liczyło dla Moniki i reszty klasy. Nawet Sylwia się cieszyła, choć zaraz będzie musiała biec do domu zmienić matkę, bo jej roczna córeczka Berenika się rozchorowała. Jednak może jeszcze trochę porozmawiać ze swoją przyjaciółką Moniką. Znają się odkąd urodziły, ten sam szpital, to samo podwórko, te same szkoły. Wszyscy czekali, kiedy dostaną świadectwa i będą mogli pójść, choć będą za sobą tęsknić. Dziewczyny ukończyły szkołę z dobrymi średnimi. Teraz czekały dobre studia: Sylwię fizjoterapia, Monikę medycyna, a Anetę dziennikarstwo. Po kilku minutach mogli już pójść do domów. Syś biegła z Anetą, która powiedziała, że musi odwiedzić swoją chrześnicę. Gdy dobiegły do domu, zobaczyły, że stoi tam samochód ojca Syśki. Weszły do środka, choć obie dobrze wiedziały, że ojciec przyjeżdża tylko wtedy, gdy coś się stanie. I tym razem nie było inaczej. Okazało się, że przyjechał po to, by zaproponować wakacje Sysi, Beniusi oraz jej przyjaciółką. Mogły wybrać, gdzie pojadą, czy do Spały, czy do Białych Traw. Oczywiście, że decyzja została podjęta  od razu, że jadą do Spały. Miały jechać na trzy tygodnie.
Kilka dni później
-Ale tu fajnie – powiedziały Monika, Sylwia i Aneta jednocześnie.
-Mam nadzieję, że spodoba wam się ogród – i już ich nie było
-Super.
-Cudo.
-Łał.
-Mama.
No tak. Przecież Beniuś cały czas była na u mnie na rękach.
-Anuś zostań z małą, a my pomożemy tacie Syś – powiedziała Moni.
-Dobra – odpowiedziała. Oddałam córę na ręce przyjaciółki i pobiegłyśmy do mojego taty. Uśmiechnął się, bo wiedział, że to dla mnie super przeżycie. Tak dawno nie byłam na wakacjach. Wzięłyśmy swoje torby, a tata wziął torby i wózek wnuczki. Zanieśliśmy rzeczy do pokoi. Szkoda, że tata nie mógł zostać na dłużej, ale jutro musiał być w pracy, więc posiedział z nami chwilę, a później wsiadł w samochód i odjechał. Pomachałyśmy mu wszystkie, a potem, gdyż było jeszcze wcześnie, poszłyśmy się przejść z małą na spacer. Słońce dziś świeciło mocno, więc mogłyśmy przyszaleć z czasem spaceru. Wróciłyśmy dopiero po dwóch godzinach.  Mała była wykończona, więc położyłam ją spać i poszłyśmy do pokoju Moni.
-Wiecie co, ja pójdę zobaczyć, gdzie tu jest jakiś sklep, bo lodówka jest pusta i jutro z głodu umrzemy – powiedziałam.
-No racja! To teraz ja zostanę z małą, gdyby się obudziła.
-Dzięki. Anuś idź się ubrać, bo zimno się robi. Ja też po coś pójdę na ręce. Będziemy maks za dwie godziny. Anuś, no chodź!
-To do zora!
-Ej!
-No co?
-Pstro! Wiesz? :P
-Chodź – powiedziała Anuś i wyszłyśmy.
Szłyśmy już dobre pół godziny, kiedy zobaczyłyśmy wielką tablicę z napisem „Ośrodek Przygotowań Olimpijskich w Spale”. Z tego co pamiętałam były tam teraz na zgrupowaniu siatkarki reprezentacji. Pomyślałam, że może je spotkamy. Ale nie myślałam dłużej, bo nadal jeszcze nie znalazłyśmy sklepu. Dopiero kilka minut później zobaczyłyśmy sklep. Weszłyśmy do środka i zrobiłyśmy zakupy na dwa dni, chociaż sprzedawczyni powiedziała, że te zakupy to dla armii robimy. Zaśmiałyśmy się, zapłaciłyśmy i wręcz wybiegłyśmy ze sklepu, bo było już późno. Ale nawet wyrobiłyśmy się w dwie godziny. Moni jak nas zobaczyła, powiedziała, że my to kupiłyśmy dla jakiejś armii. A my, gdy tylko to usłyszałyśmy, zaczęłyśmy się śmiać. Moni nie wiedziała o co chodzi, ale wytłumaczyłam jej, że to samo powiedziała nam sprzedawczyni w sklepie. Wtedy to już wszystkie zaczęłyśmy się śmiać. Po chwili usłyszałam płacz małej, więc do niej poszłam. Okazało się, że mała jest głodna, więc zawołałam do dziewczyn, żeby zrobiły je kaszkę. Po pięciu minutach przyszła z butelką Anuś i powiedziała, że w torebce od kaszki świecą pustki. Przypomniałam sobie, że sklep jest jeszcze czynny przez jakieś 40 minut.
-Anuś pójdziesz do sklepu czy zostaniesz z małą?
-Wiesz co, ja bym wolała zostać.
-Dobra, to masz tu butelkę i daj tyle, żeby starczyło dopóki nie wrócę.
-Ok, ok, ale idź już, bo sklep zamkną.
-Kochana jesteś.
-Idź!
-No już idę, idę.
Wzięłam portfel i sweter, i wręcz przebiegłam drogę do sklepu. Byłam cztery minuty przed zamknięciem.
-Niech pani chwile poczeka, ja tylko po kaszkę, bo się skończyła.
-Spokojnie, zaczekam – odpowiedziała – A wiesz nie wyglądasz jakbyś urodziła.
-Wiem, trenuję siatkówkę, ile płacę?
-Razem będzie dwadzieścia złotych, ale dla pani mam zniżkę dla setnego klienta tego dnia, więc 13,70 złotych.
-Proszę reszty nie trzeba – powiedziałam dając banknot 20 złotowy.
-Ależ trzeba! Niech pani kupi córce coś dobrego.
-Dziękuję, dobranoc.
-Dobranoc.
Wyszłam i pobiegłam sobie trochę truchtem, więc w domu byłam po pół godzinie. Anuś mi powiedziała, że Beniuś smacznie sobie śpi. Podziękowałam jej za opiekę. Po chwili przyszła do nas Monika i zaproponowała nam babski wieczór. Także tego wieczoru poszły dwie butelki wina. Przyszłam do siebie do pokoju około drugiej. Poszłam do łazienki, wzięłam prysznic, a gdy wróciłam do padłam na łóżko i odleciałam do krainy Morfeusza. Śniło mi się, że jestem tu znowu, tylko tym razem, by reprezentować nasz kraj, co jest nie możliwe, po tym jak urodziła się Benia. Nigdy jednak nie będę żałować, że to zrobiłam.

czwartek, 19 kwietnia 2012

Bohaterowie


Sylwia Gryś (20)
Siatkarka.Matka rocznej Bereniki.
Najlepsza przyjaciółka Moniki i Anety.
Czy spełni swoje marzenia?


Monika Graczykowska(20)
Studentka drugiego roku  medycyny.
Najlepsza przyjaciółka Sylwii i Anety.
Czy odnajdzie się w nowej roli?


Aneta Malinowska(21)
Studentka trzeciego roku dziennikarstwa.
Najlepsza przyjaciółka Sylwii i Anety.
Czy znajdzie swoją miłość?


Berenika Gryś(1)
Córka Sylwii i chrześnica Anety.
Oczko w głowie swoich dziadków.
Czy pozna kiedyś swojego ojca?

 






 


Katarzyna Skowrońska-Dolata, Mariola Zenik, Katarzyna Gajgał,
Małgorzata Glinka - Mogentale, Anna Barańska, Maria Liktoras, Agnieszka Bednarek - Kasza,
Anna Podolec, Milena Sadurek, Katarzyna Skorupa, Joanna Kaczor, Natalia Bamber,
Karolina Ciaszkiewicz, Agata Sawicka, Paulina Maj