Obudził
mnie płacz córki, która była głodna. Uspokoiłam ją chwile, a potem pobiegłam
zrobić butelkę. Dałam jej jeść, poczekałam jak uśnie i sama położyłam, by móc
dalej pospać. Około siódmej był koniec mojego snu. Wzięłam małą do kuchni,
zrobiłam jej kaszkę, a sobie i dziewczynom kanapki. Kiedy mała skończyła jeść,
wzięłam ją na ręce i poszłyśmy do Anuś. Posadziłam małą na fotelu, a sama
poszłam obudzić moją przyjaciółkę.
-Wstawaj. Chrześnica twoja już nie śpi od dwóch
godzin, a ty co, jeszcze w łóżku.
-Nie.
-Jak chcesz, ale kawa ci wystygnie.
-Już wstaję!
-No ja myślę. Przypilnuj mi córkę. Idę obudzić Moni.
-Ok.
Poszłam do pokoju Moni, ale ona już nie spała. No
tak, Berenika urządziła mały koncert rano.
-Wstawaj! Gramy!
-Co?!
-No dobry.
-Ach, no dobry.
-Chodź na śniadanie.
-Dobra.
I zeszłyśmy do kuchni, gdzie Anuś już pałaszowała
moje kanapki.
-Tylko zostaw Moni, głodomorze!
-Ej! A ty nie będziesz jesz?
-Nie, już jadłam – odpowiedziałam – za godzinę
wychodzimy się przejść. Oki?
-Jasne.
Jak powiedziałam tak też zrobiłyśmy. Wczoraj, gdy
wychodziłam ze sklepu widziałam plac zabaw, więc Beniuś będzie się mogła
wybawić. Spakowałam do torby wszystkie potrzebne rzeczy i przebrałam małą.
Wyszłyśmy z dziewczynami ok. dziewiątej. Chodź było wcześnie, to słońce już
mocno przygrzewało. Szłyśmy powoli i napawałyśmy się zapachem świeżego
powietrza. W pewnym momencie zobaczyłyśmy biegnące siatkarki. Gdy dobiegły do
nas, stanęły i zaczęły zaczepiać małą. Jej to pasowało, tak jak i mnie.
-Cześć, jestem Kasią – przedstawiła się jedna z nich
– a to jest Gosia, Maryś, Ania, Mila, Ania i Mariola.
-Hej, ja
jestem Sylwia, a to Monika i Aneta.
-A twoja siostra?
-Córeczka. Berenika.
-Bardzo ładne imię – odpowiedziała Gosia – Masz nie
złą figurę.
-Dzięki. Trenuję siatkówkę.
-O super. A może chciałabyś dzisiaj czy jutro
potrenować? Trener na pewno się zgodzi.
-Nie wiem.
-No zgódź się.
-No okey. To o której macie popołudniowy trening.
-O trzeciej. Przyjdźcie razem.
-Gdzieś bym śmiała nie! Dobra, a teraz już nie
zatrzymujemy. Do zobaczenia!
-Pa!
No i tak miałyśmy już zapluwane popołudnie. Na placu
zabaw Beniuś biegała jak szalona. Szczególnie spodobała się jej zjeżdżalnia.
Około 12 wróciłyśmy do domu. Zjadłyśmy obiad, odpoczęłyśmy, a o 2 zaczęłyśmy
się powoli zbierać. Spakowałam do swojej torby wodę i strój do przebrania.
Dziesięć minut później byłyśmy już w drodze do ośrodka. Kiedy doszłyśmy,
powiedziałyśmy ochroniarzowi, że jesteśmy tu, bo zaprosiły nas dziewczyny z
reprezentacji. Uśmiechnął się i wpuścił na teren ośrodka. A przed hotelem
czekała na nas Kasia.
-Hej!
-Hej!
-Mogłabym się gdzieś przebrać?
-Jasne! Chodź za mną – i poszłyśmy za Kasią do jej
pokoju.
-Dobra, jestem gotowa – powiedziałam po pięciu
minutach. – Chodź kochanie do mamy.
-Fajny masz strój. Nie wiedziałam, że ktoś tu jest z
Wawy.
-A widzisz, jednak masz w naszym rodzinnym mieście
konkurencję. ;-D
-Dobra. Chodźmy, bo się spóźnimy.
-Ok.
-Dzień dobry – przywitałam się z trenerem, kiedy
byłyśmy już na hali.
-O witaj Sylwio! Jaką masz śliczną córeczkę.
-Dziękuje.
-Dobra, ale już zaczynamy, więc oddaj ją koleżankom.
-No córuś idź do chrzestnej.
I zaczęłyśmy trening. Najpierw rozgrzewka, potem
odbijanie piłek w parach, aż w końcu mecz.
-Ach Sylwio! Zapomniałem się spytać, na jakiej
pozycji grasz?
-Atakująca.
-No to tak. Sylwia i Kasia wybieracie składy.
U Kasi była Ania, Maryś, Kasia, Mariola, Milena, Aga
i Kasia. U mnie za to była Gosia, Ania, Asia, Karola, Agata, Paulina i Natalia.
Ustawiłyśmy się na pozycjach i zaczęłyśmy mecz. Zaczyna Kasia. Zaserwowała
wprost na Anię, ale przyjęła to dobrze, wprost do Natalii, a ona wystawiła do mnie
i piękny atak w 9 metr. 1:0 dla nas. Poszłam na zagrywkę i zadziwiłam
wszystkich, że zaserwowałam flotem na Mariolę, która tego nie przyjęła i już
było 2:0. Pierwszy set padł łupem naszej drużyny, którego wygrałyśmy do 19. W
drugim secie nie było łatwo tak łatwo, jednak także go wygrałyśmy, tym razem do
22. W trzecim secie weszła za mnie Karola, bo się zmęczyłam, ale przy stanie
13:10 dla drużyny przeciwnej weszłam znowu na boisko. Ten set nie był łatwy.
Było 27:28 dla nas, gdy serwowała Gosia. Ja stałam pod siatką. Piłka została
zaserwowana na Milenę, ale dobre przyjęcie i dokładna piłka do Agi, a ona do
Kasi. Skacze sama i… blok! Nikt nie broni. Koniec meczu. Wygrałyśmy 3:0, a ja
zostałam wybrana MVP treningu.
-Sylwia, jesteś niezła, nie chciałabyś może dołączyć
do nas?
-Chciałabym, ale mam przecież Berenikę, muszę się
nią zajmować jak przystało na matkę.
-Z tym nie ma problemu, może z nami lecieć, jeśli
tylko się zgodzisz?
-A kto by się nią zajmował podczas meczy i
treningów?
-Twoja koleżanka może lecieć z nami. Zawsze się coś
wymyśli. No to jak, zgadasz się?
-Muszę to przemyśleć. Może przyszłabym tu jutro lub
za kilka dni?
-Oczywiście, to poważna decyzja, ale możesz dać
odpowiedź jak najszybciej?
-Jasne.
-No to dobrze, na dzisiaj koniec. Możecie iść do
pokoi.
-Gratulacje! Chodź przebierzesz się u mnie w pokoju.
-Okey – powiedziałam i poszłyśmy do niej.
-Kasia?
-No.
-Jakie jutro macie treningi?
-Siłownia, a potem mamy wolne, bo jutro sobota, a
co?
-A bo pomyślałam, że wpadłyście by do nas?
-No ok. Ale jak do was trafimy?
-Muszę iść jutro po zakupy, więc jak będę wracać to zakręcę,
bo mam po drodze.
-Ok. Powiem dziewczynom.
-Dobra. No to do jutra.
-Do jutra.
I poszłam już sama, bo zaczynało się zimno robić,
więc dziewczyny poszły z małą wcześniej. Kiedy weszłam do nas do domu, nie
marzyłam o niczym innym, jak o prysznicu i swoim łóżku. Moni powiedziała, że
Beniuś już śpi. Podziękowałam jej za opiekę nad małą i poszłam pod prysznic.
Zastanawiałam się, co by było, gdybym się zgodziła na propozycję trenera.
Jednak już o tym nie myślałam o tym, bo byłam tak zmęczona, iż ledwo się
położyłam, a już spałam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz